Moja przygoda z moto , pierwsze gumy, dzwony, gleby

Matt · Administrator

Zanim zaczniemy myśleć o gumowaniu i innych warjacjach,pierwsze nauczmy sie jeździć.
"Umieć jeżdzić" to nie znaczy poruszać sie płynnie po mieście i trasach.
Trzeba czuć motocykl, i wyrobić w sobie niektóre odruchy, podobno niektórzy odruchy te mają wrodzone ale nie chce mi sie w to wierzyć.

Wiadomo że na początku przygody z motocyklami trzeba wyglebić żeby się nauczyć. Jak nie wytniesz szlifa to w dalszym ciągu bedziesz uważał sie za mistrza dwóch kółek. Jest to zgubne bo wkońcu tak przegniesz że bedzie za późno na myślenie.

Wracając do tematu,przejeżdziłem pierwszy sezon na przecinaku,wczesniej miałem doczynienia tylko z rowerem górskim którzy prawie codziennie odwiedzał serwis czyli moj garaż, to ośka z tyłu zgięta,to heble starte itd. dawałem rade jak mogłem,ale widząc na mieście coraz wiecej jednośladów postanowiłem zbierać fundusze i zakupić sprzęta. Tak też zrobiłem. Sezon praktycznie sie kończy, we wrzesniu zacząłem jako tako podnosić koło ale chyba nie wiecej jak ze 30 cm i zaraz spadam.
Na rowerze inna bajka bo wolne wheelie dawałem,stopie jakies tam, ale waga sprzetu inna to nie ma co sie dziwić.

Pierwsza gleba:
Sierpień, sloneczny dzien, suchutko, dojeżdzając do ronda ,ostre dohamowanie i akurat koles polonezem wjechal w rondo, musialem mu ustapić i przyszlo mi szukać przyczepności na pasach przejscia dla pieszych. Przegrałem. Gleba gdzies przy 30 km/h ale bolesna,grunt że bez ortopedy sie obeszło.
Teraz wiem ze za szybko jechałem. Gdybym jechał 80 to bym przed pasami sie zatrzymał.